niedziela, 23 grudnia 2012

24 grudnia 2012

 Jest po północy ale mi się nie chce spać. Dzisiaj wigilia. Dwa dni temu odbyła się impreza u Caleba Riversa. Oczywiście z Melissą zaplanowałyśmy skandal. Rosewood jest nudne, a skoro ja wróciłam coś musi się dziać! Jak za dawnych czasów! Dosypałam narkotyki do szklanki Erica Kahna. Zemdlał w łazience, więc użyłam szminki i napisałam wiadomość na lustrze z podpisem "A". Hahaha ale było zamieszanie. Wszyscy się przerazili, zniszczyłam tą imprezę, a Eric pojechał do szpitala.. Błagam.To nie było nic śmiertelnego. Oczywiście szminkę i pojemnik od prochów dałam Melissie, która czekała na mnie pod oknem toalety Riversa. Mogli mnie nakryć. Ale i tak to zrobili. Hmm ciekawe czemu zaraz pomyśleli, że to ja? Zresztą mniejsza z tym. -A była zadowolona, że moje zasługi przypisano jej. Zostałam oficjalnie członkiem -A team. I dobrze. Przynajmniej zacznie się dziać. Głupi Wren z Noelem chcą mnie zamknąć spowrotem do Radley. HAHAHA.
Powodzenia życzę. Byłam tam na tyle długo, że wiem jak można uciec. Poza tym -A do tego nie dopuści.Spotkałam się kolejnego dnia z Moną Vanderwaal. Z brzydkiego kaczątka stała się piękna. To lepiej. Przyjemniejsza dla oczu. Jest członkiem -A teamu jak ja. Więc znam już jednego sprzymierzeńca. Poprosiłam -A o całą listę sprzymierzeńców. Mam nadzieję, że się dowiem. Ahh... Cudowny był dzień przed wigilią. Tyle się działo. Ale to dopiero początek. Tak, niech sobie mnie zamykają. Niech podejrzewają. Co najważniejsze: NIECH SIĘ BOJĄ. Ale mnie nigdy nie powstrzymają. Choćby bardzo chcieli. Ale jedno jest pewne: jeśli pójdę siedzieć do wzięzienia, Radley gdzie kolwiek! To i tak wrócę. Ale jak wrócę, będę jeszcze gorsza, niż byłam. Stałam się lepsza po zabiciu Alison, ale kto wie co będzie się działo po kolejnym pozbawieniu wolności? Jak to zadziała na moją psychikę? Może posunę się do kolejnego zabójstwa? Na pewno. Oni nie zdają sobie z tego sprawy. Tak teraz gdy jestem -A jestem niebezpieczna. Ale nie mam zamiaru odbierać komuś życia. Jednak po zamknięciu gdzieś, może będę miała taki zamiar? Nienawidziłam Alison i ją zabiłam. Co się stanie jak będę nienawidziła inne osoby? Póki co nikogo nie nienawidzę, ale to się może zmienić. Wren się sam o to prosi. Nie chciałam krzywdzić Erica mimo, że to zrobiłam. Zrobiłam to bo: odrzucił mnie, świetnie nadawał się na ofiarę mojego "Coś musi się dziać w tym nudnym mieście" i to tyle. Co wydarzy się później? Tego nawet ja nie wiem. To zależy od osób trzecich. Mogę być taka... albo gorsza. Czas by Wren włączył myślenie. Ale dobra mniejsza z tym. Wróciłam na stałe. I zacznie się dziać.

piątek, 21 grudnia 2012

22 grudnia 2012

 W zasadzie mam wiele do opisania. Dużo rzeczy działo się, kiedy wróciłam do Rosewood. Żałuje, że wcześniej nie brałam się za pisanie. Ale napisze dawne wydarzenia skrótami. Więc tak: Wróciłam, powiedziałam Noelowi że naprawdę jestem Courtney, potem Spencer, nie pamiętam komu potem... Po jakimś czasie publicznie się ujawniłam. Miałam słabość (I nadal troszkę mam) do Noela. Spotkałam CeCe, powiedziałam jej co zrobiłam Ali, wyjechała bla bla bla... Teraz mój brat Jason strzela focha, bo nie chciałam mu powiedzieć o Ali.. Możliwe że coś pominęłam, ale mniejsza z tym. 
Ostatnie wydarzenia:
Dzisiaj w kawiarni spotkałam Spencer. Była jakaś.. inna. Wydawała mi się smutna, stwierdziła, że jest chora na anginę. No niech jej będzie. Raczej mówiła prawdę. Potem jakiś dziwoląg się na nas gapił. Spencer wyszła z kawiarni, a ten dziwoląg rzucił mi tekstem, że "mam popracować nad sztuką rozmawiania". Podeszłam do niego i kazałam mu o "tej sztuce" opowiedzieć. Zarzucił mi, że Spencer nigdy nie będzie moją przyjaciółką. Dobra, po pierwsze: Skąd on wiedział kim jest Spencer, kim jestem ja itp? Niby "obserwuje ludzi z kawiarni". Błagam.. Dyskutowałam z nim dość czasu. Zapytał mnie o kolor szminki.. Co jest podejrzane. Po cholere mu dokładne dane mojej szminki? Nazywał mnie desperatką.. Samotną desperatką. Co za ... Na końcu coś tam wspomniał o psychiatryku.. I się wkurzyłam. Co za debil! I niby w kawiarni się dowiedział, że byłam w psychiatryku? Żałosna wymówka. On jest jakiś podejrzany. Muszę go obserwować. Ale na prawdę miałam mu ochotę tak wygarnąć... Rzucić tekstem "Panie wszystko wiedzący, wiesz, że byłam tą dziewczyną, która zadawała się ze Spencer, Arią, Emily i Hanną? I udawałam wtedy moją siostrę bliźniaczkę Alison? O i wiesz co jeszcze? Zabiłam ją! Strzeż się, bo Tobie też mogę zrobić krzywdę!" O tak... Mam dosyć tego. Kiedyś byłam ważna. Popularna. Każdy chciał mną być, każdy chciał być blisko mnie. A teraz? Czuje się jak wyrzutek. Może sobie na to zasłużyłam. Wyśmiewałam ludzi, poniżałam ich, wygadywałam ich sekrety, swoje przyjaciółki traktowałam jak szmaty... Ale ja zawsze chciałam poczuć jak to jest być Alison. Zasmakowałam tego. Tylko Spencer wie, że ze mną się przyjaźniła wiele lat temu. Nie wie, że zabiłam prawdziwą Ali. Nie chcę, by wiedziała. Zależy mi na niej, a to ją ode mnie odsunie. Mimo, że było to lata temu.. CeCe wyjechała z Rosewood gdy się dowiedziała. Co zrobiłaby Spencer? Boję się myśleć. Ale jedno wiem na pewno. Koniec taryfy ulgowej. Dla przyjaciół będę miła, wierna i pomocna, ale dla osób, które grają mi na nerwach będę wredną suką. Tak w ogóle dziwie się tej całej -A. Ona bierze się nie za te osoby za które powinna. I powinna więcej robić. Straszyć i to skutecznie. A nie.. Co ona zrobi komuś takim tam zwykłym smsem? No nic.. Była bym lepszym -A. Oczywiście nie dręczyłabym moich dziewczyn! Co to, to nie! Ale tego kolesia z kawiarni to.. już prędzej. Melissy nie ma teraz w Rosewood, więc nie mam z kim intrygować. Zwróciłam się do Mony. Dałam jej to czego chciała: popularności, więc może ona teraz pomóc mi. I to chyba na tyle dzisiejszego wieczoru.

Na sam początek...

  Na samym początku napiszę tak: Nazywam się Courtney DiLaurentis. Około 3-4 lat temu wyszłam z Radley Sanitarium. Właściwie zostałam zwolniona stamtąd na weekend. Zawsze zazdrościłam życia mojej siostrze Alison. Była idealna. Miała wszystko, czego każdy chciał. Ale moim zdaniem, nie potrafiła z tego korzystać. Rodzice kupili nam pierścionki. Mój z moim imieniem i jej z imieniem "Alison". Podczas mojego pobytu w domu, Ali zapomniała włożyć na palec swój pierścionek, wykorzystałam to i ja go założyłam. Rodzice zabrali ją do Radley, myśląc, że to ja. Ale ona i tak się broniła.. "Jestem Alison! Nie jestem tą wariatką!" wykrzykiwała, ale im wiecej się upierała, że jest Alison, tym bardziej przypominała mnie. Trafiłam do Radley, bo chciałam być nią. Nawet bardzo. Tak bardzo, że gdy mieszkaliśmy jeszcze w Connecticut, próbowałam ją utopić w basenie. Ale mniejsza z tym. Wracając, po zamianie pierścionków, prawdziwa Ali pojechała do wariatkowa, a nowa, lepsza Ali, czyli ja poznała cztery nowe dziewczyny. Zaprzyjaźniła się z nimi i znała każdy ich sekret. Rządziła twardą ręką na korytarzach Rosewood Day i ogólnie w całym Rosewood. Ale pewnego dnia prawdziwa Ali wróciła. Była to ostatnia noc wakacji. Cztery przyjaciółki "nowej" Ali były pijane, a ona sama wymknęła się na spotkanie z Ianem Thomasem. Po tym spotkaniu trafiła na prawdziwą Ali. Prawdziwa Ali była taka pewna siebie, szantażowała "nową" Ali, że powie o wszystkim rodzicom i zamkną "nową" Ali w wariatkowie na zawsze i nikt, nigdy jej nie odwiedzi. Mówiła jaka to żałosna jest. Taka żałosna, że aż udaje swoją siostrę bliźniaczkę. Taka żałosna, że rodzice ją ukrywali. Taka żałosna, że aż jej żal. Nowa Ali nie wytrzymała tego psychicznie, chwyciła pierwsze lepsze co miała pod ręką, a była to łopata i uderzyła w prawdziwą Ali całą siłą. Prawdziwa Ali upadła. Była nie przytomna. Miała rozciętą czaszkę. Ale Nowa Ali nie raczyła jej pomóc. Nienawidziła jej. Chciała jej śmierci od dawna. Więc, zakopała nieprzytomną siostrę bliźniaczkę na podwórku. Zgubiła pierścionek "Alison" więc po powrocie do domu rodzice zawieźli ją do Radley i tam była.. Przez 2 lata.. Ale teraz wróciła..